Wpływ masmediów na dziecko » Reklama na rynku dziecięcym w USA - implikacje również w Polsce
Reklama na rynku dziecięcym w USA - implikacje również w Polsce
Agencje reklamowe i analitycy
amerykańskiego rynku dziecięcego wskazują na spadające notowania dziecięcych
kanałów i stacji telewizyjnych, a przyczyn tego upatrują w poświęcaniu przez
dzieci coraz więcej czasu filmom wideo, grom wideo oraz internetowi. Skłania to do rozważenia skuteczności
reklam telewizyjnych oraz możliwość
wykorzystania innych mediów.
REKLAMA TELEWIZYJNA
Telewizja kształtuje dziecięce postawy od
lat 50. Według Julie Halpin z Saatchi & Saatchi Kid Connection
telewizja nadal pozostaje medium numer jeden w dotarciu do dzieci. Z blisko 1,2
miliarda dolarów, które zostały przeznaczone w roku 1995 na zakup mediów adresowanych do
amerykańskich dzieci, ok. 64 proc. pochłonęła telewizja (prasa - ok. 25 proc., radio - ok.
7 proc., nośniki nietypowe, takie jak filmy wideo, gry komputerowe, szkoły - ok. 2 proc. i
Internet ok. 2 proc.).
Dzieci
oglądają około 20 godzin programu telewizyjnego w tygodniu, a liczba ta nie
ulega znaczącym wahaniom od 1988 roku.
Podstawową formą przekazu marketingowego adresowanego do dzieci
za pośrednictwem telewizji jest reklama
umieszczana przed kreskówkami. Ponieważ, dzięki postępującej technice, rośnie efektowność programów telewizyjnych, a co za tym idzie - ich popularność wśród dziecięcej widowni, reklamodawcy chętnie poprzedzają je reklamami. Często przy tym nie zważają na treść poszczególnych programów, sugerują się jedynie ich oglądalnością. Tymczasem istnieje różnica w preferencjach dziewcząt i chłopców: chłopcy nie oglądają dziewczęcych kreskówek, natomiast dziewczynki
przeciwnie - oglądają kreskówki dla chłopców. Ponadto w przypadku bardzo popularnych programów zdarza się, że ich widownia jest bardzo zróżnicowana. Na przykład „Simpsonowie" cieszyli się bardzo wysoką
popularnością nie tylko wśród dzieci, ale i wśród widzów w wieku 18-34 lat.
Współczesna
amerykańska reklama telewizyjna adresowana do dzieci promuje przede wszystkim płatki
śniadaniowe, przekąski, napoje,
słodycze i zabawki. Wyraźnie natomiast widać różnice w
strukturze reklam w różnych stacjach
telewizyjnych: pewne reklamy pojawiają się
w stacjach niezależnych i kablowych,
są natomiast odrzucane przez sieci (dotyczy to na przykład reklam numerów 900);
także reklamy zabawek pojawiają się
znacznie częściej w stacjach niezależnych niż w sieciach (odpowiednio -42,1 proc. i 17,3 proc. adresowanych do dzieci reklam). Przyczyny tych różnic tkwią, jak
można sądzić, w odmiennym podejściu różnych stacji do
zagadnienia samoregulacji.
W reklamach tych
dominują motywy zabawy i szczęścia (26,6 proc.); najczęściej w reklamach fast food (71,9 proc.). W dalszej kolejności jako
tematy reklam występują: smak/zapach (18,8
proc.) i zastosowanie produktu (18,3
proc.).
Od wielu lat w celu zwiększenia
zainteresowania dzieci reklamowanym produktem są używane promocje
i konkursy. Promocję stosuje się w 10,2 proc. reklam, w szczególności w reklamach fast
food (36,2 proc.). Konkursy pojawiają się znacznie rzadziej (3,3 proc.).
Jeszcze rzadziej, bo tylko w 0,2
proc. wszystkich reklam adresowanych do dzieci, wspomina się o jakości oferowanych
produktów. Bardzo często korzysta się natomiast z tzw. disclosure/discliamer. Zastrzeżenia takowe
(ostrzeżenia) przynajmniej raz pojawiły się w 51,1 proc. reklam, a w 9 proc. -
nawet dwa razy. Są one z reguły mało zrozumiale dla dzieci, tym bardziej, że
tylko niewielka ich cześć emitowana jest jednocześnie w formie dźwiękowej i wizualnej
- generalnie przeważa forma
dźwiękowa. Dominującą formą jest produkcja filmowa. Przy czym w wypadku niektórych produktów, jak na przykład płatki śniadaniowe, najczęściej stosuje
się animacje (tab. 1).
TOYS BASED
PROGRAMMES
Oprócz reklam telewizyjnych w dosłownym tego słowa znaczeniu stosuje się w USA
także inne techniki
Tab. 1. Formy reklamy lat 90.
Formy reklamy
|
Zastosowanie [w%]
|
produkcje filmowe
|
55,9
|
produkcje mieszane
|
27,1
|
filmy animowane
|
17,0
|
Źródło: Opracowanie uiasne na podślwie: Dale Kunkel, Walter Gantz, Children's televi.iion adver-tising in the muliichannel, Journal of Communica-tion, 42 (3), lato 1992.
oddziaływania na dzieci, np. Toys Based Programmes. Ponieważ zabawki i
telewizja zawsze powiązane były pewnym „niezdrowym związkiem", trudno
powiedzieć, co pojawia się pierwsze - zabawka czy animowany show z jej udziałem.
Pewne jest natomiast, że od lat 80., tj. od zmian prawnych w mediach za prezydentury
republikanów, miał miejsce
rozkwit TBP. Wtedy to takie hity, jak G.I.
Joe i Hę Mań pokazały jak
dochodowym TBP może być interesem.
Pomimo późniejszych prób
uregulowania tej kwestii (The Children 's Television Act 1990)
firmy zabaw-karskie nadal pozostają
blisko związane z produkcją
dziecięcych programów telewizyjnych.
Zmusza je do tego malejąca oglądalność
reklam, rosnące koszty promocji i zaostrzająca
się konkurencja.
Producenci TBP często wychodzą z założenia, że
wystarczy, by na ekranie pojawiły się promowane przez nich zabawki, natomiast to, co
mówią i robią, jest mało istotne. Według Margaret Loesch z Fox Children's Network
często zdarzają się TBP bardzo niskiej jakości, będące niczym
więcej jak tylko reklamami. Nadawanie takich produkcji pociąga za sobą
niską oglądalność i złą sprzedaż zabawek (tak stało się na przykład w
wypadku
Skeleton Warrios, Wild C.A.T.S., Biker Mice).
A przecież w grę wchodzą duże
pieniądze -produkcja 13-odcinkowego animowanego show, przeznaczonego do emisji raz w
tygodniu, kosztuje ok. 4 milionów dolarów. To jednak nie wszystko. Nie jest tajemnicą, że
firmy zabawkarskie płacą stacjom dodatkowe kwoty, by w ten sposób przedefiniować swój show - by taktowano go jak program-reklamę
i zapewniono im pożądane pory emisji. Emisja w dobrym czasie (zazwyczaj w niedzielę rano) kosztuje dodatkowo ok. 2 milionów dolarów (czyli 50 proc. więcej). Takie praktyki są korzystne dla reklamodawców (np. możliwość emisji swojego programu dokładnie po programie
konkurencji), wywołują jednak zarzuty wobec
nadawców, że z pieniędzy czynią podstawowe
kryterium emisji, nie dbając o
jakość dziecięcych programów.
Niektórzy producenci zabawek traktują TBP jako najlepszy przepis na sukces - możliwość wprowadzenia na rynek zabawek, które w przeciwnym wypadku nigdy nie zostałyby zaakceptowane. Tymczasem
nie zawsze sukces programu
gwarantuje dobrą sprzedaż występujących
w nim
zabawek (np. VR Troopers zbierały bardzo dobre
opinie, a sprzedawały się
bardzo słabo). Bywają też przypadki
odwrotne - show tak marny, że
pogarsza opinie o dobrych zabawkach
(np. Skeleton Warriors).
TBP stanowią
czasami jedyny sposób promocji - niektóre stacje telewizyjne nie nadają reklam. Na
przykład firma Quality Family Entertainment (Nowy Jork), będąca właścicielem praw do
serii zabawek Thomas the Tank Engine, zawarła umowę ze
stacją Public Broadcasting Service (PBS), na mocy której codziennie
rano emitowano „Shining Time Station" - półgodzinny program dla dzieci z udziałem zabawek
tej firmy. Dla Quality Family Entertainment była to znakomita sytuacja, ponieważ
konkurenci nie byli w stanie nadać w tej stacji żadnej reklamy.
Niestety, jeżeli chodzi o treść TBP, to
programy
tego typu są wyjątkowo przepojone
przemocą (44 proc.
przypadków). Jest to szczególnie
niebezpieczne, ponieważ dzieci,
bawiąc się reklamowanymi zabawkami, mogą chcieć odtworzyć atmosferę, w jakiej zabawki te występują w programach. TBP charakteryzują się także prostotą fabuły i większą o 20 proc. liczbą prezentowanych postaw antyspołecznych w stosunku do
pozostałych programów
niezwiązanych z zabawkami.
NA ŁAMACH PRASY
Liczące się miejsce w reklamie adresowanej do dzieci
zajmuje również prasa, traktowana jako medium komplementarne wobec
telewizji. Dzieci także i od tej formy oczekują przede wszystkim rozrywki
i przyjemności. Nie lubią białych, pustych powierzchni, preferują krótkie
teksty (długie kojarzą im się z podręcznikami) i zwracają baczną uwagę na detale.
Lubią również, gdy z
reklamy wynika informacja, którą mogą zaimponować swoim kolegom lub rodzicom. Poza tym reklama adresowana do młodszych dzieci musi
być prostsza niż tajemnica, że
młodsze dzieci mają trudności z odróżnieniem reklamy od artykułu. Z reguły dopiero 8-latki to potrafią.
Reklamy prasowe
adresowane do dzieci to zazwyczaj mieszanka grafiki, zdjęć i tekstu, a także próbek
produktów, zapachów, fotografii trójwymiarowej itp. Siła ich oddziaływania wynika
nie tylko z ich atrakcyjności, lecz także dużej liczby sprzedawanych egzemplarzy. Dwa
giganty w branży mediów drukowanych - Sports Illustrated for Kids i Disney
Adventures - mają nakłady rzędu miliona egzemplarzy i zyskują coraz więcej reklamodawców.
Dołącza do nich powiązany ze stacja telewizyjną Nickelodeon (ok. 700 000 nakładu) i
wspólnie zaczynają zagrażać Boy's Life (1,4 min egz.).
RADIO
W USA reklama radiowa kierowana do dzieci istnieje od
wielu lat. Chociaż w latach 50. została zmarginalizowana przez telewizję, to
ostatnio powoli powraca do łask. Reklamo-dawcy odkurzają stare pomysły na reklamę radiową i wykorzystują je, by dotrzeć do nowego pokolenia dzieci. Do wyboru mają kilka
programów radiowych przeznaczonych dla
najmłodszych słuchaczy, między
innymi nadawany z Seattle KKDZ-AM-Kid-Star, tworzony przez Fox Broadcasting Company z Los Angeles The Fox Kids
Countdown oraz najsłynniejszy z nich - Radio Aahs z
Min-neapolis.
INTERNET
Nośnikiem reklamy jest także Internet. Chociaż na
umieszczanie w nim reklam adresowanych do dzieci wciąż przeznacza się
znikomą część budżetów reklamowych, to nie sposób nie dostrzec rosnącej roli tego
medium i specyfiki umieszczanej w nim reklamy.
Polega ona na czynieniu z Internetu czegoś, co dzieci
będą postrzegać jako ich prywatne miejsce zabawy i przyjemności, miejsce, w którym mogą się
czuć jak u siebie. Jeżeli reklama w Sieci będzie
spełniać te warunki, to dzieci same będą jej szukać. Dlatego strony WWW
zawierają dźwięk, tekst, obraz i linki do
dowolnych miejsc na świecie,
rzeczywistość przeplata się na nich z fikcją, a informacja z reklamą.
Dzieci mają okazję włączyć się do interakcji
z marką (do zabawy i czynienia najróżniejszych rzeczy z reprezentującymi
ją postaciami, dżinglami, wideo itp.)".
Powszechną praktyką stosowaną przez reklamo-dawców jest budowanie
w dzieciach przekonania,
że dzięki Internetowi mogą zaspokoić wiele ze swoich potrzeb. A gdy już się zaangażują, są bezbronne wobec reklamy tam umieszczanej. Szczególnie że trudno ją oddzielić od innych treści prezentowanych na WWW.
ITD., ITP. ...
Uwagę reklamodawców przyciągają również kasety wideo, gry
komputerowe, teren szkoły czy chociażby wyposażenie sklepów. Wszystkie te
miejsca stanowią bowiem skuteczne nośniki przekazów reklamowych adresowanych do
dzieci.
Podsumowując,
przyznać trzeba, że, choć przekaz telewizyjny należy do najdroższych (w wartościach
bezwzględnych) sposobów prezentowania swej oferty, to mimo wszystko jest najpopularniejszy i nadal rośnie
liczba przedsiębiorstw i branż z niego
korzystających. Amerykańskie
przedsiębiorstwa, zainteresowane
kontaktem z najmłodszym klientem,
nie ograniczają się jednak wyłącznie
do telewizji. Wykorzystują przy tym z powodzeniem pomysły sprzed wielu
lat oraz możliwości, jakie dziś oferują te
nośniki. Dlatego otwarte pozostaje
pytanie o rozwój reklamy adresowanej
do dzieci: czy nadal wykorzystywane
będą media już tradycyjne, czy też
pojawią się nowe (i które z nich będą dominować)?
Przemysław Suchanek
Pracownik Getas IRWiK Marketing
& Media Research.
W
literaturze używa się często określenia progrcimtne-length
com/nerctal.
Darlin Damon, Highbrow
hype, „Forbes",12.04.1993.
|