Rozwój emocjonalny » Mówmy dzieciom „nie”
Mówmy
dzieciom „nie”
Czy
macie czasem wrażenie, że dzieci, wasze albo cudze, dostają
wszystko, czego chcą? Że raczej rzadko słyszą "nie"? Że
mają ogólne poczucie, że wszystko im się należy, które
być może nie jest szczególnie zdrowe?
Wygląda
na to, że cały stan Minnesota jest tego zdania i postanowił jakoś
temu zaradzić. Fred Storti, dyrektor Związku Dyrektorów
Szkół Podstawowych w Minnesocie, opowiada, jak ubiegłej zimy
zaprosił na zebranie członków związku Davida
Walsha,
autora niedawno opublikowanej książki pt. "Nie
- dlaczego dzieci w każdym wieku powinny słyszeć to słowo i jak
je mówić".
Storti
mówi, że według Walsha, który jest prezesem Krajowego
Instytutu Mediów i Rodziny w Minneapolis, współczesne
dzieci żyją w kulturze, która promuje podejście w stylu
"więcej, szybko, łatwo i fajnie", w wyniku czego nie
wykształcają się u nich ważne cechy: wytrwałość,
cierpliwość, samodyscyplina, niezależność,
które są potrzebne, by osiągać wyznaczone cele.
Ludzie
żyją teraz w wielkim pośpiechu i są bardzo zajęci, a w
większości rodzin pracują oboje rodzice -
mówi Storti. - Czasami ze względu na ten wielki pośpiech,
rodzice mają poczucie winy, że nie spędzają ze swoimi dziećmi
wystarczająco dużo czasu. Wielokrotnie, żeby było nam łatwiej,
dajemy naszym dzieciom różne rzeczy.
|
Przesłanie
Walsha odbiło się wśród dyrektorów tak wielkim
echem, że zdecydowali się przeprowadzić w skali stanu kampanię,
którą nazwali "Minnesoto, naucz się mówić nie".
Storti twierdzi, że ich celem jest przekazanie poglądów
Walsha szerszej publiczności oraz jego "podręcznego zestawu
rodzica", który pomaga we właściwy sposób mówić
"nie". Udostępniają książkę za darmo lub za niewielką
opłatą i dyskutują z rodzicami uczniów szkół
podstawowych i ponadpodstawowych. |
Walsh
mówi, że reakcja na jego książkę totalnie go zaskoczyła.
- Nic, co zrobiłem, nie poruszyło ludzi tak, jak ta książka -
mówi Walsh, który jest autorem kilku innych
publikacji.
Chodzi
chyba o to, że trafiłem na właściwy czas. Chyba w końcu
dotarliśmy do miejsca, w którym nie ma równowagi i
musimy ją odzyskać
- mówi. Naprawdę
powinniśmy ponownie nauczyć się odmawiać naszym dzieciom po to,
żeby one nauczyły się odmawiać sobie. To klucz do ich szczęścia
i powodzenia.
Zdaniem
Walsha, jego przesłanie znajduje zainteresowanie rodziców i
nauczycieli dlatego, że według badań w osiąganiu dobrych wyników
w szkole ważniejsza od inteligencji jest samodyscyplina. - Uważam,
że szkoły przeżywają teraz pewien kryzys
- mówi Walsh. Mają
realizować program "No Child Left Behind"
(program podnoszący standardy edukacji - przyp.Onet.pl),
ale coraz więcej czasu zajmuje im radzenie sobie z zachowaniem
uczniów.
Zdaniem
Walsha należy przede wszystkim zwracać uwagę na umiejętności
osobowe, z jakim dziecko przychodzi do szkoły. Uważa on, że
częściowo winna tego stanu rzeczy jest kultura zdominowana przez
media, której przekaz brzmi "cokolwiek posiadamy,
powinniśmy mieć tego więcej". To przez tę kulturę rodzicom
trudno jest powiedzieć "nie" swoim dzieciom.
Nauczyciele
opowiadali mu, że jeśli na lekcjach dzieci natrafią na jakieś
trudności, od razu chcą z nich rezygnować. Panoszy
się brak szacunku, niecierpliwość, poczucie uprzywilejowania i
postawy roszczeniowe -
mówi Walsh.
Richard
Oscarson, dyrektor szkoły podstawowej Eastview w Lakeville w stanie
Minnesota, twierdzi, że w trakcie swojej 32-letniej pracy zawodowej
w szkolnictwie zauważył, że uczniowie stali się "mniej
uważni i mniej wytrwali". Oscarson przekazał książkę
dyrektorowi swojego kuratorium. Chciałby też zorganizować dla
rodziców poranne lub wieczorne zajęcia.
Autor:
Kathleen Megan
Źródło:
„The Washington Post”, za: www.onet.pl
Tłum.:
Agnieszka Szopa
|